Janusz Palikot opuścił w poniedziałek areszt śledczy we Wrocławiu po wpłaceniu 2 milionów złotych kaucji, co musiał zrobić do końca stycznia. Były poseł i biznesmen trafił do aresztu w październiku ubiegłego roku. Jest podejrzany o spowodowanie strat finansowych kilku tysięcy osób na łączną kwotę blisko 70 milionów złotych. Po wyjściu z aresztu Palikot zapewnił: „Jestem człowiekiem niewinnym, co udowodnię”.
W poniedziałek przed godziną 15 Janusz Palikot, opuścił areszt śledczy we Wrocławiu. Informację o wpłaceniu przez niego kaucji i zwolnieniu z aresztu przekazała tego samego dnia prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z biura prasowego Prokuratury Krajowej.
30 grudnia 2024 roku Sąd Okręgowy w Warszawie przedłużył Januszowi Palikotowi areszt o kolejne trzy miesiące. Jednocześnie orzekł, że jeśli do 31 stycznia wpłaci on 2 miliony złotych kaucji, będzie mógł opuścić areszt. Wcześniej, 18 grudnia, Sąd Okręgowy we Wrocławiu, rozpatrując zażalenie obrony na przedłużenie tymczasowego aresztu do 1 stycznia, również dopuścił możliwość zwolnienia Palikota po wpłaceniu 2 milionów złotych kaucji. Wówczas sąd wyznaczył termin na wpłatę do 26 grudnia, jednak rodzina i przyjaciele byłego posła nie zdołali zebrać wymaganej kwoty na czas.
Palikot zaprzecza wszelkim zarzutom
Janusz Palikot, po wyjściu z aresztu, rozmawiał z dziennikarzami przed budynkiem aresztu śledczego. – Jestem człowiekiem nie tylko niewinnym, co zamierzam udowodnić w kolejnych postępowaniach. Będę również żądał odszkodowania w tych sprawach. Wychodzę jednak przede wszystkim jako człowiek wzmocniony niezwykłymi doświadczeniami – powiedział, podkreślając, jak ważne było dla niego wsparcie ze strony dzieci, adwokatów i twórców kultury.
Janusz Palikot zwrócił uwagę na trudne warunki panujące w areszcie, w którym przebywał. – Jest wiele rzeczy do zmiany. To niewyobrażalne, żeby w XXI wieku ciepła woda była dostępna tylko trzy razy dziennie po godzinę, żeby można było się umyć raz na cztery dni, albo żeby brakowało szmaty do wytarcia podłogi. Sam musiałem wycierać podłogę w swojej celi ścierką do naczyń – powiedział. Dodał, że choć warunki są „poniżej wszelkiej krytyki”, to ludzie pracujący w areszcie są „bardzo dobrzy”.
– Strażnicy, specjaliści, wychowawca, psycholog – wszyscy ci ludzie są zaskakująco sensowni. Z nimi można by naprawdę stworzyć nowoczesną służbę więzienną, a nie to dziadostwo – skomentował Janusz Palikot. Dodał również z ironią: – Celę dla Zbyszka Ziobry (byłego ministra sprawiedliwości – red.) w każdym razie zwalniam.
Jakie ma zarzuty?
Janusz Palikot oraz jego współpracownicy, Przemysław B. i Zbigniew B., zostali zatrzymani 3 października 2024 roku przez funkcjonariuszy CBA w Lublinie i Biłgoraju. Tego samego dnia przewieziono ich do wydziału Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, gdzie postawiono im zarzuty.
Janusz Palikot usłyszał osiem zarzutów, z czego siedem dotyczy oszustwa, a jeden przywłaszczenia mienia. Przemysław B. również usłyszał zarzut przywłaszczenia mienia. Prokuratura zastosowała wobec nich środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym. Sprawa dotyczy doprowadzenia kilku tysięcy osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o łącznej wartości blisko 70 milionów złotych, co miało związek z działalnością spółek należących do podejrzanych. Zarzuty obejmują okres lat 2019–2023.
Jak wcześniej poinformowała prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska, zarzuty oszustwa postawione podejrzanym dotyczą doprowadzenia ponad pięciu tysięcy osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Sprawa związana jest z emisją akcji serii B przez spółki z grupy kapitałowej należącej do podejrzanych, a także z kampaniami pożyczkowymi, które były przez nich organizowane, promowane i nadzorowane.
Zgodnie z informacjami prokuratury, w dokumentach ofertowych emisji akcji oraz kampanii pożyczkowych zawarte były fałszywe i wprowadzające w błąd dane. Dotyczyły one zarówno przeznaczenia środków wpłaconych przez inwestorów, jak i rzeczywistej sytuacji finansowej spółek, co miało na celu oszustwo pokrzywdzonych.
„Zainwestowane środki nie były wykorzystywane na cele określone w dokumentach emisyjnych, lecz zostały przeznaczone na spłatę wcześniejszych zobowiązań spółek z grupy kapitałowej, które znajdowały się w trudnej sytuacji finansowej” – informowała prokurator Calów-Jaszewska.
Grozi mu aż do 20 lat więzienia
Prokurator dodała, że zarzut przywłaszczenia dotyczy napojów alkoholowych o łącznej wartości ponad 5 milionów złotych. „W ramach umowy o współpracy z jedną ze spółek, podejrzani przechowywali w swoich magazynach napoje alkoholowe. Po zakończeniu umowy nie zwrócili towaru, lecz sprzedali go zewnętrznym firmom” – przekazano.
Prokuratura poinformowała, że wszyscy podejrzani złożyli szczegółowe wyjaśnienia, jednak nie zostały one ujawnione. Za zarzucane Januszowi Palikotowi czyny grozi mu kara do 20 lat więzienia.
Reprezentujący Janusza Palikota mecenas Jacek Dubois wcześniej poinformował, że jego klient nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów. Podkreślił, że sprawa, w której Palikotowi postawiono zarzuty, była prowadzona od roku. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu.