W Cumbrii, w północnej Anglii, doszło do głośnego i kontrowersyjnego aresztowania 23-letniego Brytyjczyka podczas demonstracji przeciwko otwarciu meczetu. Mężczyzna, samotnie wychowujący dziecko, został zatrzymany po tym, jak krzyknął „kochamy bekon”. Według policji jego wypowiedź mogła zostać uznana za „nadużycie rasowe”, ponieważ odnosiła się do wieprzowiny i została skierowana w kontekście muzułmańskiego obiektu religijnego. Dwaj funkcjonariusze wyprowadzili go z tłumu, co natychmiast wywołało debatę o granicach wolności słowa na Wyspach.
Zwolennicy mężczyzny podkreślają, że jego słowa były żartobliwe, a samo odniesienie do bekonu trudno uznać za groźbę czy agresję. Krytycy decyzji policji wskazują, że religia nie jest tym samym, co rasa, a Wielka Brytania nie posiada przepisów o bluźnierstwie, które mogłyby uzasadniać takie zatrzymanie. Sprawa stała się symbolem pytania: czy prawo zaczyna zbyt mocno ograniczać swobodę wypowiedzi w imię walki z obrażaniem uczuć religijnych?
Warto dodać, że bekon w kulturze brytyjskiej ma status niemal symboliczny – jest nieodłącznym elementem tradycyjnego „full English breakfast”, obecnym w narodowej kuchni od czasów wiktoriańskich. Dziś przemysł związany z jego produkcją generuje około 1,3 miliarda funtów rocznie. Dla wielu Brytyjczyków zdanie „kochamy bekon” to po prostu oczywista deklaracja kulinarna, a nie akt prowokacji.
Krytycy decyzji policji zwracają uwagę na paradoks: w sytuacji, gdy drobni złodzieje często unikają aresztu, nawet przy kradzieżach o wartości do 200 funtów, młody ojciec został zakuty w kajdanki za wyrażenie sympatii do potrawy mocno zakorzenionej w brytyjskiej tradycji.