Jeszcze kilka miesięcy temu okolice lotniska w Jasionce na Podkarpaciu pulsowały obecnością amerykańskiej armii. Humvee warczały jak czołgi, helikoptery zagłuszały rozmowy, a ogrodzenia i wieżyczki wyznaczały granice wojskowej strefy. Dziś po bazie USA nie ma już śladu. Nie ma checkpointów, kolczastych drutów ani beżowych namiotów. Zostało tylko puste pole — do wynajęcia.
Oficjalna decyzja o wycofaniu zapadła wiosną, jednak sam moment odejścia przypominał raczej ewakuację niż spokojne wygaszanie misji. 28 sierpnia, jak ustalił „Fakt”, Amerykanie po prostu zniknęli. Bez fanfar, uroczystości czy pożegnania. Odeszli tak, jak przyszli: szybko, sprawnie, bez śladu.
Ich przybycie w 2022 r. było wydarzeniem, które zapamiętali wszyscy. Kolumny sprzętu, helikoptery, namioty, żołnierze obecni w sklepach i na ulicach. Mieszkańcy przyzwyczajali się do ich widoku, a nawet podłapywali angielskie słówka, bo codziennie mijali ich, ćwiczących w pełnym rynsztunku na lokalnych drogach. Z początku obcy, z czasem stali się niemal sąsiadami.
– To ten sam teren – mówi pan Robert, właściciel gruntów przy lotnisku, gdzie mieściły się koszary. – Wcześniej była tu kukurydza, dla dzików, bo jestem myśliwym. Potem przyszli Amerykanie. Solidna firma. Wszystko się zmieniło. A teraz? Teraz nie ma ani dzików, ani Amerykanów.
Nie zdradza szczegółów kontaktu z armią ani warunków funkcjonowania bazy. – To już sprawa Amerykanów – ucina. Ale zapytany o wrażenia, powtarza bez wahania: – Solidna firma. I w jego głosie słychać coś więcej niż tylko opinię o dawnych najemcach. Jakby czegoś brakowało.
Najbardziej zaskakuje to, że zniknęło wszystko. Nie tylko sprzęt i ludzie, ale nawet płot. Jakby ktoś celowo chciał zatrzeć wszystkie ślady po jednej z najbardziej widocznych amerykańskich obecności wojskowych w Polsce. Został tylko jeden znak: czerwony baner z numerem telefonu i napisem w języku angielskim: „15 Ha LAND FOR RENT” — „15 hektarów ziemi do wynajęcia”.
Obiecywali że zostaną
Jeszcze 3 września w Białym Domu prezydent Karol Nawrocki uścisnął dłoń Donalda Trumpa, a nad nimi przeleciały amerykańskie myśliwce — symboliczny hołd dla polskiego pilota, który zginął podczas pokazów lotniczych w Radomiu.
Trump zapewniał wówczas: „Polska to partner. Możliwe, że zwiększymy obecność wojsk USA”.
Nawrocki odpowiadał: „To pierwszy raz w historii, gdy Polacy cieszą się z obcych wojsk na swoim terytorium”.
Tymczasem kilka dni wcześniej w Jasionce trwał demontaż ostatniej budki wartowniczej. Dosłownie. Po bazie USA nie zostało nic — teren wrócił w prywatne ręce. Dziś każdy może go wynająć: pod działalność gospodarczą, rolnictwo, a nawet na uprawę kukurydzy. Jasionka, która przez trzy lata była symbolem obecności Amerykanów w Europie Wschodniej, znów przypomina zaplecze lokalnego koła łowieckiego.
Na Podkarpaciu wciąż stacjonują inne siły NATO — Niemcy i Holendrzy obsługujący systemy Patriot, które pozostały przy lotnisku. Ale oni mieszkają w hotelach w Rzeszowie. Nie ma już bazy, codziennego wojskowego rytmu, helikopterów zagłuszających rozmowy, patroli na lokalnych drogach.
– Niech pan nie słucha, co mówią w Warszawie czy gdziekolwiek indziej. Bzdury. Nikt nic nie wie, a Trump zmienia zdanie co pięć minut – komentuje pan Robert, właściciel terenów przy lotnisku. – A że Amerykanie zniknęli? Może wrócą. Jak dziki.