W piątek szefowa KE, Ursula von der Leyen, ogłosiła w Warszawie, że 137 mld euro dla Polski można uznać za odblokowane. Wiele deklaracji ważnych dla polskich rolników i przewoźników również padło.
Pieniądze obiecane przez von der Leyen stanowią obietnicę daną mocno na kredyt. Nadal nie wypełniliśmy wielu kamieni milowych, w tym dotyczących praworządności, które najbardziej denerwowały Brukselę. Wśród nich są jednak i te mniej istotne politycznie, ale ważne dla obywateli, jak podatek od samochodów spalinowych.
Minister ds. UE, Adam Szłapka, którego cytuje PAP, zabrał głos w tej sprawie. Pytany przez dziennikarzy o nową daninę, odpowiedział, że „w kwestii kamieni milowych to nad tym jeszcze cały czas pracuje ministerstwo funduszy i tam będą pewne zmiany”.
Minister ds. UE dopytywany, czy jest zwolennikiem takiego podatku, odparł: „Myślę, że to nie jest najlepsze rozwiązanie”.
Jednocześnie, jak informowała „Rzeczpospolita”, Ministerstwo Klimatu i Środowiska rozpoczęło pracę nad dwoma nowymi podatkami od samochodów. Jeden z nich może pojawić się już na początku 2025 roku. Wszystko w imię dbania o środowisko i ograniczenie emisji spalin.
W przypadku jednorazowej, acz naliczanej przy każdej kolejnej rejestracji, opłaty rejestracyjnej jej wdrożenie ma nastąpić w IV kwartale 2024 roku. Wiceszef resortu, Krzysztof Bolesta, przyznał, że tego terminu raczej nie uda się dotrzymać. Wyjaśnił, że najprawdopodobniej opłata rejestracyjna zostanie wprowadzona w pierwszym kwartale 2025 roku.
Unijny dokument zakłada również wprowadzenie cyklicznego, naliczanego co roku, podatku od posiadania samochodu. Tu termin ustalono pierwotnie na II kwartał 2026 roku. Na razie jednak resort nie próbuje podawać żadnych deadline’ów. „Trwają rozmowy z ministerstwami, ale za wcześnie, by mówić o szczegółach” — stwierdził wiceminister Bolesta.