Brutalny atak na halę koncertową pod Moskwą został przez ukraiński wywiad uznany za „świadomą prowokację służb specjalnych Putina”. Według Andrija Jusowa, przedstawiciela wywiadu, „Kremlowski tyran od tego zaczynał swoją karierę i teraz próbuje ją zakończyć tymi samymi zbrodniami wobec własnych obywateli”. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, John Kirby, podkreślił, że „w tej chwili nic nie wskazuje na to, że w sprawę zaangażowana była Ukraina”.
Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy, zaznaczył, że „Ukraina z pewnością nie ma nic wspólnego ze strzelaniną lub wybuchami w Crocus City Hall”. Dodając, że „Ukraina nigdy nie uciekała się do stosowania metod terrorystycznych” i że to Rosja wykorzystuje ataki terrorystyczne w swojej wojnie z Ukrainą.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby wyraził swoje przerażenie atakiem, podkreślając, że „w tej chwili nic nie wskazuje na to, że w sprawę zaangażowana była Ukraina i Ukraińcy”.
Atak miał miejsce podczas koncertu zespołu Piknik w Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą. Rosyjskie media niezależne zauważają, że dwa tygodnie temu ambasada USA w Rosji ostrzegła przed planowanymi atakami „ekstremistów” w Moskwie, w tym na koncertach. Władimir Putin odpowiedział, że wygląda to na „szantaż i próbę zastraszenia, zdestabilizowania” rosyjskiego społeczeństwa.
Już 7 marca ambasada USA w Moskwie wystosowała alert, wzywając obywateli USA do unikania dużych skupisk ludzkich, w tym koncertów, w związku z planami ataku „ekstremistów” w ciągu 48 godzin. W tym przedziale czasu do żadnego zamachu jednak nie doszło.