Kamala Harris z energią na ostatnim etapie wyścigu o prezydenturę. Jej dotychczasowe wątpliwości co do szans na zwycięstwo zdają się rozwiać, ustępując miejsca nowej, spokojnej pewności siebie. Nie wynika to jednak wyłącznie z najnowszego sondażu, który wskazuje na jej przewagę w Iowa — stanie, tradycyjnie uznawanym za bastion Republikanów.
Na 30 godzin przed otwarciem lokali wyborczych Kamala Harris wkroczyła do wypełnionej po brzegi sali na kampusie Michigan State University w East Lansing. Wiceprezydent emanowała nową energią i pewnością siebie.
Ostatni występ demokratki wyraźnie różnił się od poprzednich. Jeszcze dwa tygodnie temu w Atlancie jej sztab walczył o każdego wyborcę, by zapełnić halę.
— Jesteśmy słabsi w tym wyścigu i musimy walczyć jak równy z równym — wołała wówczas do zgromadzonych.
— Osoba, która chce pogrzebać Konstytucję Stanów Zjednoczonych, nie może nigdy więcej dzierżyć pieczęci prezydenta USA — powiedziała, odnosząc się do Donalda Trumpa. — Nigdy. Nigdy. Nigdy — powtarzała stanowczo.
Jeszcze tydzień temu, podczas krótkiego wystąpienia w centrum młodzieżowym w Filadelfii, zdawała się pozbawiona energii. Na wszelki wypadek jej zespół zarezerwował tylko niewielką halę sportową. Działacze Demokratów, dla których wiece miały być impulsem mobilizującym, także oceniali jej występ jako przeciętny.