Sławomir Mentzen został umieszczony na liście organizacji Myrotworeć, która zajmuje się monitorowaniem „wrogów Ukrainy”. W opublikowanym oświadczeniu zarzucono mu m.in. „podżeganie do nienawiści etnicznej” oraz „propagowanie rosyjskiej dezinformacji”. Organizacja apeluje o stanowisko polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Myrotworeć to ukraińska organizacja pozarządowa, powstała w celu monitorowania zbrodni przeciwko narodowi ukraińskiemu. Od ponad dziesięciu lat na jej listę trafiają osoby uznane przez jej członków za potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju.
W czwartek Sławomir Mentzen został dodany do bazy organizacji. Ukraińscy analitycy oskarżają go o „propagowanie rosyjskiego faszyzmu, nazizmu i antysemityzmu”. Liderowi Konfederacji przypisano również „udział w antyukraińskich działaniach propagandowych Rosji wymierzonych przeciwko Ukrainie”.
W poprzednich latach na listę trafili również inni politycy Konfederacji: Grzegorz Braun, Rafał Mekler i Piotr Zduńczyk. Od 2015 roku znajduje się na niej także były lider ugrupowania, Janusz Korwin-Mikke.
Konflikt Sławomira Mentzena z merem Lwowa.
W komunikacie opublikowanym przez Myrotworeć odniesiono się również do nagrania ze Lwowa, które Mentzen opublikował kilka dni temu w mediach społecznościowych. Polityk, wraz z europosłanką Konfederacji Anną Bryłką, wzywał na nim władze Ukrainy do „zakończenia kultu Stepana Bandery”.
Na apel kandydata Konfederacji na prezydenta Polski szybko zareagował Andrij Sadowy. Mer Lwowa określił Mentzena mianem „prorosyjskiego polityka z polskim paszportem”. Mentzen odpowiedział, że Sadowy „powinien się wstydzić”.
Zaznaczył, że jego zdaniem Sadowy „powinien mieć zakaz wjazdu do Polski”. „Proszę uwierzyć, że jeśli zostanę prezydentem, natychmiast tym się zajmę” — zakończył swój wpis Mentzen.
Konfederacja oczekuje reakcji Ministerstwa Spraw Zagranicznych na groźby, które Sławomir Mentzen twierdzi, że otrzymał w związku ze swoimi wypowiedziami oraz wizytą na Ukrainie. Kandydat na prezydenta Polski wskazuje, że jedną z osób odpowiedzialnych za te groźby ma być historyk Wachtang Kipiani.
