Zbigniew Ziobro przez lata pomagał w karierze i korzystał z medialnych usług Patrycji Koteckiej. Ona wspierała go jako dyrektor w TVP, a dziś jest żoną ministra i ma kierownicze stanowisko w firmie zależnej od PZU. Wciąż ciągnie się za nią cień niejasnej przeszłości…
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu
Zdobyliśmy zeznania świadka koronnego Piotra K., ps. „Broda”, który w 2009 r. przed prokuratorem zarzucił Patrycji Koteckiej kontakty z warszawskim półświatkiem. „Brodę” za wiarygodnego uznał wiceprezes PiS, koordynator służb specjalnych i szef MSWiA Mariusz Kamiński.
Ostrzegłem Ziobrę przed Kotecką
Jerzy Godlewski, prywatny detektyw: – Około roku 2005, gdy Zbigniew Ziobro już był znany dzięki występom w komisji Rywina, dostałem informację, że mafia chce go skompromitować i podstawić mu Kotecką, która była już wtedy dziennikarką. Spotkałem się dwa razy z Ziobrą, a on dał mi telefon do Koteckiej. Spotkałem się z nią i ostrzegłem, że o wszystkim wiem. Była oburzona, wszystkiemu zaprzeczyła.
Były gangster grupy mokotowskiej: – Pod koniec lat 90. Patrycja była barmanką w Coloseum [nieistniejący już modny klub w Warszawie]. Traktowałem nasz układ bardzo luźno, ale ona bardzo chciała, by to było coś poważniejszego. Zależało jej na wejściu do nas. Dzisiaj powiedziałbym, że chciała zostać królową mafii. Ale to było kompletnie niepoważne… [rozmawia pod warunkiem, że nie podam niczego, co by go identyfikowało: – Swoje odsiedziałem. Teraz mam rodzinę, prowadzę firmę].
Były dziennikarz „Super Expressu”: – Gdy Patrycja się u nas zatrudniła, patrzyliśmy na nią nieufnie. Nie chodziło tylko o wyzywający ubiór. Parę razy zobaczyłem, jak po pracy pod redakcję podjeżdżają po nią wypasione beemki. Za każdym razem za kierownicą był facet bez szyi obwieszony łańcuchami. Skojarzenie jednoznaczne: „ludzie z miasta”.
Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy i zastępca Ziobry w latach 2005-07, szef MSWiA w 2007 r.: „O pani Patrycji Koteckiej słyszałem po raz pierwszy z ust ministra [Ziobry] w trakcie pewnej rozmowy u prezydenta. Lecha Kaczyńskiego to co prawda nie bardzo interesowało, ale Ziobro mówił: 'Mamy tu pewną dziennikarkę, która wcześniej była sekowana, ale jest dobrą dziennikarką. Co prawda, jeśli znajdzie się na jakimś stanowisku, to może zacznie się wyciągać przeciwko niej jakieś zarzuty, że jest powiązana z mafią, ale to wszystko będzie nieprawda’. Faktem jest, że jeśli mogło się coś pojawić na daną osobę, protegowaną przez ministra, to zawsze uprzedzał, mówiąc, że może być atak” (cytat z książki „Cena władzy”, wywiad rzeka z Januszem Kaczmarkiem, 2008).
Całość protokołu przesłuchania świadka koronnego Piotra K. z 2.07.2009
Piotr K., ps. „Broda”, „Kapusta”, „Gerard”, świadek koronny prokuratury w Katowicach: – Patrycja Kotecka jest dobrą znajomą Sławomira J., ps. „Bąbel”. W omawianym okresie była studentką dziennikarstwa lub zarządzania i mieszkała w Wilanowie. Sławek przyprowadził ją wtedy do mnie jako swoją dziewczynę. Patrycja po kilku tygodniach znajomości poprosiła J., aby pomógł jej rozwiązać problemy z właścicielami pizzerii zlokalizowanej na Ursynowie w rejonie ul. Rosoła (fragment zeznań z 2 lipca 2009 r. złożonych przed prokuratorem Piotrem Skrzyneckim).
„Wiadomości” dobre dla PiS
Patrycja Kotecka-Ziobro, 42 lata, od 2016 r. dyrektorka marketingu w spółce ubezpieczeniowej Link 4. To część państwowego PZU. Posadę tę Kotecka dostała po wyborach wygranych przez PiS w 2015 r., gdy jej mąż został ministrem sprawiedliwości.
Praca dla Link 4 to ostatni etap kariery Koteckiej. Niedawno OKO.press ujawniło, że pracę menedżera łączy ona z próbami wpływania na media, by dobrze pisały o Ziobrze i jego kolegach z Solidarnej Polski. Udało się jej w przypadku portalu WP.pl, gdzie ukazywały się pochwalne artykuły podpisywane m.in. przez nieistniejącego dziennikarza. OKO.press podało, że niektóre teksty autorzy konsultowali z Kotecką. Dzięki temu portal miał dostawać ogłoszenia państwowych ubezpieczycieli i instytucji zależnych od resortu sprawiedliwości.
Po publikacji naczelny WP.pl Tomasz Machała poszedł na urlop, a redakcja wszczęła wewnętrzne postępowanie. Potem Machałę zwolniono ze stanowiska, ale on publicznie zaprzeczał informacjom o konsultowaniu artykułów z żoną Ziobry. Kotecka nie wypowiedziała się na ten temat.
Zaczynała jako modelka. Pozowała do zdjęć w kampaniach kosmetyków i ubrań. Nie wychodzą one poza ówczesny standard marketingowy.
Równolegle zaczęła studiować dziennikarstwo. W 2001 r. przyszła do „Super Expressu”, szybko znalazła się w nieistniejącym już „Życiu Warszawy”. Tam dała się szerzej poznać, obsługując komisję Rywina (2003-04), pierwszą sejmową komisję śledczą w III RP.
Jedną z gwiazd komisji był młody poseł PiS Zbigniew Ziobro. W tym samym czasie Kotecka próbowała swoich sił w telewizji. W TV 4 miała krótko autorski program „Detektor – raport czwórki” (2005). Wcześniej w TVN asystowała detektywowi Krzysztofowi Rutkowskiemu w paradokumentalnym serialu „Detektyw”.
Gdy w 2005 r. PiS w koalicji z LPR i Samoobroną po raz pierwszy doszedł do władzy, Kotecka współtworzyła program śledczy „30 minut” w TVP 3. W czerwcu 2007 r. nieoczekiwanie przeszła na funkcję zastępcy dyrektora Agencji Informacji TVP. Miała odpowiadać za programy informacyjne TVP 1 i TVP 2.
Jej pierwsze tygodnie w TVP opisywała w „Wyborczej” Agnieszka Kublik („Wiadomości dobre dla PiS”, 13 czerwca 2007 r.): „Nie puścimy tego, to może zaszkodzić PiS-owi – tak Patrycja Kotecka zwykła zwracać się do reporterów, wydawców i prezenterów 'Wiadomości’ TVP. Kotecka od kilku dni jest p.o. zastępcy szefa Agencji Informacji, odpowiada za całą informację w telewizji publicznej: 'Wiadomości’, 'Panoramę’ i 'Teleexpress’. W Agencji zaczynała jako dziennikarka, ale szef Agencji oddelegował ją 'do zadań specjalnych’. W tej roli działa w 'Wiadomościach’. Dziennikarzom AI nie wolno oficjalnie rozmawiać z prasą. Wiedzą, że gdyby ujawnili ręczne sterowanie informacjami w interesie PiS-u, wylecieliby z pracy. Z rozmów z kilkunastoma pracownikami Agencji rekonstruuję przypadki ingerencji w 'Wiadomości'”.
Rolę „politycznego komisarza” Kotecka odgrywała jeszcze przed oficjalną nominacją. Przekazywała dziennikarzom materiały na temat głośnej sprawy dr. Garlickiego, kardiochirurga zatrzymanego przez CBA. Interweniowała też po śmierci Barbary Blidy, byłej posłanki SLD, która popełniła samobójstwo, gdy ABW wkroczyła do jej domu. 30 kwietnia 2007 r. na pogrzeb Blidy przybyli politycy. Z tekstu Agnieszki Kublik:
„Senator Kazimierz Kutz, podobnie jak Blida Ślązak, mówi nad grobem: – Pani Barbaro, żegnam panią. Jest pani ofiarą kamiennych serc.
Szef AI Jarosław Grzelak dzwoni do szefa 'Wiadomości’ Radosława Rybińskiego, że 'setka’ Kutza (dźwięk plus obraz) nie pójdzie, bo uderza w PiS.
Grzelak argumentuje, że to nie informacja, bo Kutz wypowiada się o cudzych intencjach, że nie każda wypowiedź, nawet bardzo dobra i emocjonalna, jest uprawniona, by ukazać się na antenie. (…) Tuż przed emisją programu do newsroomu przychodzi Kotecka przypilnować, by wypowiedź Kutza nie poszła.
W geście protestu prowadzący to wydanie 'Wiadomości’ Marcin Leśkiewicz nie podpisuje się na końcu programu jako współwydawca. Autorka materiału Joanna Wajda wycofuje swoje nazwisko”.
To tylko jeden z przykładów. Kublik nazwała Kotecką „symbolem zawłaszczania TVP przez rządzących”. Kotecka odpowiadała, że nasze artykuły „powołujące się wyłącznie na anonimowe źródła mają charakter insynuacji i wpisują się w akcję bezpardonowego atakowania TVP”.
Inny przykład: 30 sierpnia 2007 r. do studia TVP 3 przychodzi prof. Zbigniew Ćwiąkalski. Prawnik, który za kilka miesięcy zostanie następcą Ziobry po wyborach przegranych przez PiS, komentuje zatrzymanie przez CBA szefa MSWiA Janusza Kaczmarka i komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego. Ziobro podejrzewał ich o przeciek w sprawie operacji CBA przeciwko ówczesnemu wicepremierowi Andrzejowi Lepperowi (tzw. afera gruntowa).
Ćwiąkalski mówi w TVP, że zatrzymanie Kaczmarka jest bezprawne. Kotecka interweniuje. Każe w przerwie wyprosić profesora ze studia. Ćwiąkalski wychodzi. Na korytarzu podchodzi do niego jeden z dziennikarzy TVP i przeprasza. Wyjaśnia, że „dyrektor Kotecka trzy razy interweniowała, by natychmiast zdjąć go z anteny”.
W cytowanym na wstępie wywiadzie rzece Kaczmarek opowiada, jak Ziobro protegował Kotecką w rozmowie z ówczesnym prezesem TVP Andrzejem Urbańskim: „[przy tej rozmowie] było nas trzech. Ziobro przystąpił do rzeczy mniej więcej tak: 'Panie prezesie, będzie pan potrzebował ludzi, a ja mam taką osobę, jest nią redaktor, za którą mogę poręczyć, Patrycja Kotecka. To osoba, która będzie działała na naszą rzecz. (…) Ja rozumiałem, że chodzi o interesy partii, aczkolwiek słowo »partia« nie padło, ale miałaby to być osoba, która na pewno, nie tak jak inni redaktorzy, będzie pokazywać te wiadomości, które chcielibyśmy widzieć na antenie'”.
U boku Zbigniewa Ziobry
Układ PiS-LPR-Samoobrona, kiedy TVP zatrudniła Kotecką, rządził w mediach publicznych jeszcze trzy lata po wyborach wygranych w 2007 r. przez PO. Kotecka odeszła dopiero latem 2009 r., odwołana przez Piotra Farfała. Wcześniej, w 2008 r., europoseł PiS Jacek Kurski (dziś prezes TVP) ogłosił, że Kotecka i Ziobro są parą. Do tego ważnego wątku jeszcze wrócimy.
W listopadzie 2011 r. Ziobro i Jacek Kurski z grupką zwolenników zostają wyrzuceni z PiS. To efekt nieudanego puczu Ziobry po przegranych przez Jarosława Kaczyńskiego wyborach prezydenckich (2010 r.) i parlamentarnych (2011 r.). Powstaje Solidarna Polska, partyjka polityków z roku na rok coraz bardziej żałujących udziału w rozłamie.
Kotecka jest wtedy od roku żoną Ziobry, który utrzymuje się z pensji europosła. Znajduje pracę jako szefowa projektów medialnych w spółce Apella związanej ze Spółdzielczymi Kasami Oszczędnościowo-Kredytowymi. Współzakłada portal braci Karnowskich wPolityce.pl i tygodnik „Sieci”, gdzie SKOK-i są jednym z głównych udziałowców. Przez pewien czas prowadzi też portal Stefczyk.info.
Broda i „ludzie z miasta”
Gdy Kotecka kończy pracę w TVP, Ziobro od dwóch lat nie jest już ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym. W Sejmie dwie komisje śledcze próbują wykazać, że w latach 2005-07 nielegalnie naciskał na prokuraturę, służby specjalne, sądy i media.
W tym samym czasie Prokuratura Apelacyjna w Katowicach, Wydział ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji, pozyskuje świadka koronnego. To ważny członek gangu pruszkowskiego, a potem tzw. grupy mokotowskiej. Jej specjalnością były porwania, wymuszanie okupów, prostytucja, narkotyki, pobicia i podpalenia.
Świadek koronny to Piotr K., ps. „Broda”, rocznik 1962, swego czasu jeden z bossów „Mokotowa”. Zeznania Brody składane przed prokuratorem Piotrem Skrzyneckim to setki stron włączonych potem do akt różnych spraw przeciwko przestępczości zorganizowanej. Wśród nich słynnego zabójstwa byłego komendanta głównego policji gen. Marka Papały.
Piotr K. świadkiem koronnym został w 2009 r. Na podstawie jego zeznań zarzuty udziału w gangu pruszkowskim dostało 20 osób, w tym bossowie tej grupy – „Wańka” i „Malizna”. Dziewięć osób prawomocnie skazano.
W sprawie nieznanych wątków zabójstwa gen. Papały „Broda” zeznawał w 2011 r. przed łódzką prokuraturą apelacyjną. Tu nie miał statusu świadka koronnego. Twierdził, że wykonawcami tej egzekucji byli płatni zabójcy: Rosjanin i Białorusin. W 2012 r. ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział w Radiu RMF, że „w zeznaniach [Brody] jest szereg istotnych informacji”.
„Brodę” obciąża się za tragedię znanego policjanta, komisarza Sławomira Opali. Pomówił Opalę o współpracę z „Pruszkowem”. Policjant siedział 2,5 roku w więzieniu. Po wyjściu na wolność próbował się oczyścić. W kwietniu 2019 r. popełnił samobójstwo.
Od ok. 2015 r. „Broda” jest nieuchwytny, kontaktuje się z Polską głównie z Ukrainy.
„Broda” zeznaje o Koteckiej
Jego zeznania liczą setki stron. „Wyborcza” ma kilka przesłuchań. Jak każdy świadek koronny „Broda” zaczyna od wyliczenia przestępstw, w których brał udział i może o nich zeznawać. Znaczną część przesłuchania z 2 lipca 2009 r. poświęca Koteckiej i jej relacjom z półświatkiem Warszawy na przełomie lat 90. i pierwszej dekady XXI w. Przytaczamy te zeznania w całości. Pomijamy fragmenty obyczajowe.
Wątek Koteckiej zaczyna się na stronie 8. Piotr K.: „Ok. 1997-98 roku dokonałem przestępstwa polegającego na wydaniu zezwolenia na spalenie lokalu pizzerii w pawilonach na warszawskim Ursynowie.
Patrycja Kotecka jest dobrą znajomą Sławomira J. ps. „Bąbel”. W omawianym okresie czasu była studentką dziennikarstwa lub zarządzania i mieszkała w Wilanowie. Sławek przyprowadził ją wtedy do mnie jako swoją dziewczynę. Patrycja po kilku tygodniach znajomości poprosiła J., aby pomógł jej rozwiązać problemy z właścicielami pizzerii zlokalizowanej na Ursynowie w rejonie ul. Rosoła. Nie wiem, o jakie konkretnie rozliczenia chodziło. Kiedy doszło do konfliktu J. z Patrycją, ona zwróciła się do mnie, abym pomógł jej ze Sławkiem. Oczywiście nie wiedziała, że J. jest moim człowiekiem i że ja mu mogę przekazać treść tej rozmowy. Podczas kolejnej naszej rozmowy przyszła do mnie już ze zleceniem na J. Kontekst tego był taki, że ja miałem go porwać i pobić, a potem nawet się pozbyć. Wobec Koteckiej przedstawiłem wersję, że przyjmuję to zlecenie, natomiast w rzeczywistości było inaczej, ponieważ o zleceniu powiedziałem wprost J.
Oczywiście nigdy nie miałem zamiaru uprowadzić J. ani tym bardziej go pobić i w tym zakresie nie wykonałem żadnego ruchu. Jednak do tych zdarzeń doszło już po spaleniu pizzerii. J. z prośbą Koteckiej przyszedł do mnie, abym wyraził zgodę na spalenie pizzerii. Było to konsekwencją tego, że właściciele lokalu nie chcieli się w żaden sposób 'dogadać’. Faktycznie doszło do spalenia lokalu. Sprawcami tego czynu mogły być tylko dwie osoby – albo bezpośrednio Sławek J., albo jego bezpośredni współpracownik, który jeździł z nim żółtym Renault Megane Coupe. O tym mężczyźnie wyjaśniałem już w kontekście wymuszenia na nim tego samochodu, biżuterii i pieniędzy. (…) Nic nie wiem na temat przebiegu samego spalenia.
„Newsweek”: Brat Zbigniewa Ziobry doradcą w zrepolonizowanym Banku Pekao
Kiedy po tym zdarzeniu Kotecka chciała mi zlecić porwanie J., wspólnie z nim doszliśmy do wniosku, że należy odwrócić sytuację i uprowadzić Kotecką. Rzeczywiście to nastąpiło i uprowadziliśmy ją spod jej domu w Wilanowie. Porwanie wyglądało w ten sposób, że ja do niej wydzwoniłem, ona zeszła do mojego samochodu m-ki 'Polonez’ koloru granatowego i wywieźliśmy ją nad rozlewisko rzeczne w rejonie Konstancina. Tam bardzo mocno jej 'pogroziliśmy’, ale ani Sławek, ani ja jej nie biliśmy. Nie było nawet takiej potrzeby, ponieważ ona była tak wystraszona, że zrobiłaby dla nas wszystko. Nadmieniam, że ja wcześniej nagrałem zlecenie na J. na dyktafonie. To nagranie w późniejszym okresie zniszczyłem, ale ona o tym nie wie. Do dnia dzisiejszego jest przekonana, że takie nagranie istnieje i jest hakiem na nią. To nagranie odtworzyliśmy jej w Konstancinie, dając do zrozumienia, że mamy na nią materiał. Zresztą nie był to jedyny materiał, jaki z J. na nią zbieraliśmy [pominięte].
Tego typu sytuacje wykorzystywaliśmy z J. aż do czerwca 2006 r. Kotecka na przestrzeni tych lat wykonywała dla nas wiele działań, a w szczególności z uwagi na jej charakterystyczną urodę 'podrzucaliśmy’ ją różnym osobom, także z kręgu polityki, biznesu, ale także funkcjonariuszom policji [pominięte].
Potem nasze kontakty były bardziej sporadyczne, chociażby z tego względu, że przez 5 lat siedziałem. W tym okresie Kotecką zajmował się J., a w późniejszym okresie detektyw Krzysztof Rutkowski. Wydaje mi się, że J. może być w posiadaniu dowodów rzeczowych dotyczących [pominięte].
Po opuszczeniu przeze mnie zakładu karnego w 2005 r. [„Broda” siedział w latach 2001-05] z Kotecką widziałem się dwukrotnie, ale wtedy zauważyłem, że jej sposób rozmowy ze mną jest zupełnie inny. Z pewnością nabrała odwagi i rozmawiała ze mną jak 'równy z równym’. W tym okresie czasu, jak się okazało, nawiązała kontakt z Ministrem Sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro. O tym fakcie dowiedziałem się bezpośrednio od Tadeusza W. [członek gangu mokotowskiego] jeszcze wtedy, kiedy odbywałem karę pozbawienia wolności. Oczywiście W. doskonale wiedział, że Kotecka jest moim informatorem i że jest kontrolowana przez Krzysztofa Rutkowskiego. Detektyw Rutkowski od początku swojej działalności jest stałym kontaktem grupy pruszkowskiej. To dzięki nam rozwinął swoją działalność gospodarczą, stał się medialny i stworzył swoje przedstawicielstwo w Austrii. To on dostarczał nam informacje potrzebne dla działania grupy i konsultował swoje ruchy na podstawie naszych informacji. To myśmy decydowali, jakie akcje będzie przeprowadzał i przeciwko komu będzie działał. Właśnie Rutkowski bezpośrednio 'podrzucił’ Kotecką ministrowi, ale w jaki konkretnie sposób to uczynił, tego nie wiem.
W tym okresie czasu Kotecka była zatrudniona w TV4 podlegającej grupie Polsat kierowanej przez Zygmunta Solorza. Dla tej stacji pracowała jako dziennikarz interwencyjny i zrealizowała reportaż o grupie przestępczej z terenu Olsztyna. W tym czasie Paweł M. [ps. „Małolat”], czyli jego podgrupa z Pruszkowa, przejmowała dyskoteki na terenie tamtego miasta, a kontrolowane przez miejscowe grupy. Reportaż faktycznie miał ostrzec ewentualnych kontrahentów M. przed próbami współpracy z nim. Dodaję, że Tadeusz W. musiał kontrolować działania Rutkowskiego w zakresie przekazania Koteckiej Ziobrze. Mogło być i tak, że ten związek był niezależny do działań Rutkowskiego, ale z całą pewnością był już faktem, było to nam na rękę.
Kotecka miała być wykorzystana przez grupę pruszkowską do zbierania informacji z resortu ministra. Ja na pewno chciałem, żeby zbierała dla mnie dane np. z jego komputera, fragmentów rozmów, zapisków. W. powiedział mi, że Kotecka rzeczywiście była dla niego użyteczna. W czasie pierwszej rozmowy ze mną w grudniu 2005 r. Kotecka wyraziła na moją propozycję zgodę, po czym kiedy spotkaliśmy się w 2006 r., rozmawiała już inaczej i dała mi do zrozumienia, że nie jest możliwe ujawnianie informacji. Gdybym wówczas miał więcej czasu, z całą pewnością temat z Kotecką bym kontynuował. To drugie spotkanie z Kotecką odbyło się w alejach Jerozolimskich w kawiarni London Steak House. W międzyczasie wykonywaliśmy rozmowy telefoniczne, które muszą być odzwierciedlone w moich billingach”.
„Broda” jeszcze co najmniej raz mówi prokuratorowi o Koteckiej. 14 czerwca 2010 r. zeznaje na temat swojej współpracy z „młodym Pruszkowem” i jego szefem Adamem Danielakiem, ps. „Wańka”. W pewnym momencie stwierdza, że gdy siedział w więzieniu, „na pewno przez Danielaka przekazał sprawę Koteckiej i detektywa Krzysztofa Rutkowskiego”. Co to znaczy? Nie wiadomo, bo prokurator nie rozwija tego wątku.
Kilku znajomych z miasta
Przez ostatnie tygodnie weryfikowałem zeznania „Brody” dotyczące żony Ziobry. Potwierdziłem, że w opisywanym przez świadka koronnego czasie mieszkała w Wilanowie i studiowała dziennikarstwo. Według moich informatorów kilku jej znajomych związanych było ze zorganizowaną przestępczością, m.in. Sławomir J., ps. „Bąbel”, Piotr K., ps. „Broda”, Paweł M., ps. „Małolat”, i Zbigniew C., ps. „Dax” (znajomość Koteckiej z tym ostatnim, którego nie ma w protokole „Brody”, potwierdziło nam troje rozmówców).
Czy doszło do spalenia pizzerii na Ursynowie? Wedle jednej wersji tak, według drugiej „skończyło się na postraszeniu właścicielki”. Jak było naprawdę, nie da się dziś ustalić, minęło zbyt wiele czasu.
A próba porwania Sławomira J.? Potwierdzają to dwie osoby z kręgu dawnego „Mokotowa”, ale dodają, że „nikt nie potraktował tego poważnie”.
Czy prokurator Skrzynecki weryfikował wątek Koteckiej? Nie wiadomo. Na pewno zeznania „Brody” na jej temat nigdzie nie przeciekły.
Adwokat Zbigniewa Ziobry dostał posadę w zarządzie PZU Życie
Skrzynecki jest dzisiaj nieosiągalny. Gdy w 2015 r. Ziobro wrócił na fotel prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, Skrzyneckiego razem z grupą śląskich prokuratorów przeniesiono z prokuratury apelacyjnej na niższe stanowisko, do wydziału gospodarczego prokuratury okręgowej. Nie reaguje na propozycje spotkania, od dłuższego czasu jest na zwolnieniu lekarskim.
Janusz Kaczmarek jest dzisiaj adwokatem. Po wspomnianym zatrzymaniu za przeciek w „aferze gruntowej” sądy oczyściły go z wszelkich zarzutów, a zatrzymanie uznano za bezprawne. Pytany o to, co mówił o Koteckiej w swojej książce, odpowiada: – Nie wycofuję tego, co tam powiedziałem. Dziś nie pamiętam, o co chodziło z tymi „związkami z mafią”. Po prostu mnie to aż tak nie interesowało.
Ani Kaczmarek, ani autorzy książki Marek Balawajder i Roman Osica nie dostali od Koteckiej żadnego pozwu.
Potwierdza się, że we wczesnej młodości Kotecka chciała zostać modelką, pozowała do zdjęć i obracała się w podejrzanych kręgach. Potem zaczęła zrywać więzi z dawnym środowiskiem i prowadzić z nim grę. – Ostatni raz, kiedy wykorzystała te kontakty, to była historia z Rutkowskim. Ale już potem nie chciała pracować dla chłopaków. Jeżeli się z nimi spotykała, to traktowała ich jak informatorów – mówi jeden z niewielu dawnych kolegów Koteckiej, który zgodził się na rozmowę.
„Naga prawda” w tabloidzie
O przeszłości Koteckiej napisał „Super Express” 7 grudnia 2007 r. To jeden z rzadkich dawnych śladów żony ministra w sieci. „SE” dał na okładkę nagie zdjęcie Koteckiej zrobione na potrzeby kampanii promującej zdrowie kobiet. Pod tytułem „Naga prawda o Koteckiej” tabloid pisał o „kobiecie, która trzęsie telewizją”, o tym, że próbowała cenzurować serwisy w TVP. „O manipulacjach i korumpowaniu dziennikarzy przez Kotecką wspominali też Robert Kozak, były wydawca w programach informacyjnych TVP (dziś w Polsacie), i Tomasz Lipko, były reporter 'Wiadomości’ (dziś w TV Puls)” – czytamy w „SE”.
Tabloid dotarł do znajomych Koteckiej z podstawówki i liceum, rozmawiał z jej wychowawczynią i opublikował szkolną fotografię.
W 2007 r. Krzysztof Rutkowski rozmawiał z „Super Expressem”. Był wtedy świeżo po wyjściu z aresztu (m.in. za powoływanie się na wpływy i wykonywanie czynności detektywa bez licencji). „SE” opierając się na zeznaniach świadka Jerzego G., ps. „Jerry”, pytał w tekście, czy to prawda, że „Rutkowski miał podstawić Kotecką ministrowi Ziobrze, by mieć wpływ na decyzje rządowe”. – To wierutna bzdura – odpowiadał Rutkowski. – Nie kryję, że w październiku 2005 Patrycja Kotecka do mnie dzwoniła i pytała: „Krzysztof! Czy ty dostałeś zlecenie od opozycji na zbieranie materiałów przeciwko Zbyszkowi i na PiS?”. Wtedy byłem tym pytaniem oburzony. Dziś wiem, że tak naprawdę za pośrednictwem pani Koteckiej pytał Zbigniew Ziobro. Jemu bezpośrednio nie wypadało.
Fragment ten potwierdza cytowaną na wstępie relację detektywa Jerzego Godlewskiego. Jako zaprzysięgły wróg Rutkowskiego dotarł on do Ziobry i ostrzegał go przed Rutkowskim i Kotecką. Do zeznań Jerzego G., ps. „Jerry” (zbieżność z inicjałami Godlewskiego przypadkowa) nie udało się uzyskać dostępu.
Kotecka wytoczyła proces „Super Expressowi” za publikację z 2007 r. Ale w pozwie chodziło nie o treść artykułu, tylko o nagie zdjęcie na okładce. Kotecka argumentowała, że zostało wykonane w celu promocji walki z rakiem piersi, a redakcja wykorzystała je do skandalizującego tekstu. Początkowo sąd oddalił pozew, ale potem przyznał rację Koteckiej. Tabloid musiał przeprosić i wpłacić 50 tys. zł na cel dobroczynny.
Rutkowski: „Była odważna”
Po latach Rutkowski nie chce mówić o znajomościach Koteckiej z „ludźmi z miasta”. Jest oburzony twierdzeniami „Brody”, nazywa go kłamcą i prowokatorem: – Pruszków niczego mi nie zlecał i nikt mi Patrycji nie podstawił. Poznałem ją na 25-leciu otwarcia komisariatu policji na Ursynowie, była wtedy dziennikarką zajmującą się policją. Towarzyszyła mi jako reporterka i asystentka w Egipcie przy kręceniu ważnego odcinka serialu „Detektyw”. Odbijaliśmy wtedy Polkę i jej dziecko uwięzione przez męża, lokalnego biznesmena. Patrycja była bardzo ofiarna, odważna i zaangażowana w sprawę. Gdybyśmy jej nie powstrzymali, mogłaby zostać zatrzymana przez egipską policję.
Dwuczęściowy odcinek, o którym mówi Rutkowski, powstał w lutym 2004 r., nosi tytuł „Operacja Skarabeusz”. Tak jak cały serial był emitowany w TVN. Kotecka występuje tam jako asystentka Rutkowskiego. Ubrana w obcisłe spodnie od dresu i wydekoltowaną bluzkę ma za zadanie odwracać uwagę policji i opiekuje się wywożoną z Egiptu kobietą.
Rutkowski zapewnia, że od lat nie ma kontaktu z Kotecką. Mówi, że nie zwracał się do niej o pomoc, gdy miał kłopoty z prawem. – Trzymam się zasady: umiesz liczyć, licz na siebie – kończy.
Kotecka: „To wszystko fake news”
Osobą, która mogłaby najłatwiej zweryfikować informacje o swojej przeszłości i zeznania świadków, jest sama Kotecka. Serię pytań wysłałem jej 3 stycznia. Na odpowiedź dostała kilka dni. Pytania o konkretne nazwiska i okoliczności są monotonne, ale zależało mi na dokładności odpowiedzi:
– Czy zna/znała Pani osobę o nazwisku Zbigniew C., ps. „Dax”?
– Jeśli tak, to jaki był charakter tej relacji?
– Czy znała/zna Pani osobę o nazwisku Sławomir J.?
– Jeśli tak, to jaki był charakter tej relacji?
– Czy prawdą jest, że prosiła Pani Sławomira J. o pomoc polegającą na przestępczym ataku na lokal gastronomiczny na Ursynowie? Jeśli tak, to co było tego przyczyną?
– Czy zna/znała Pani p. Piotra K., ps. „Broda”?
– Jeśli tak, to jaki był charakter tej relacji?
– Czy prawdą jest, że prosiła Pani Piotra K. o pomoc w konflikcie z p. J., w tym porwanie i pobicie p. J.? Jeśli tak, to co było tego przyczyną?
– Czy J. i K. grozili Pani i czy szantażowali Panią?
– Czy zna/znała Pani Tadeusza W.?
– Jeśli tak, to jaki był charakter tej relacji?
– Czy zna/znała Pani Pawła M.?
– Jeśli tak, to jaki był charakter tej relacji?
– Czy prawdą jest, że po roku 2005 spotykała się Pani z K., a on chciał, żeby Pani przekazywała mu informacje od p. Zbigniewa Ziobry?
– Czy przekazała Pani K. dane z laptopa p. Ziobry?
– Czy informowała Pani policję, służby specjalne o tym, że osoby ze świata przestępczego próbują wpływać na Panią, szantażować Panią w czasach, gdy pracowała Pani jako dziennikarka lub gdy była Pani żoną Zbigniewa Ziobry?
– Czy ktoś próbował Panią szantażować materiałami na temat Pani przeszłości?
– Czy była Pani kiedyś przesłuchiwana w celu weryfikacji informacji na temat Pani domniemanych powiązań z przedstawicielami świata przestępczego?
Odpowiedź przyszła 7 stycznia. „Nie uczestniczyłam w żadnych przestępstwach i nic nie łączy mnie z tym światem:” – napisała żona Ziobry. Dodała ostrzeżenie: „Rozpowszechnianie takich informacji to świadome naruszenie moich dóbr osobistych i spotka się ze zdecydowanymi krokami prawnymi”.
Czy to jest cała odpowiedź? Czy Patrycja Kotecka nie odniesie się do konkretnych nazwisk? Przecież na pytanie, czy kogoś znała, czy nie, odpowiedź jest łatwa – dopytywałem. „Fake news to odpowiedź generalna” – odpisała Kotecka.
Karnowscy: „Idzie atak na Ziobrę”
Uważny obserwator prorządowych mediów zwróci uwagę, że między 4 stycznia (dzień po wysłaniu pytań do Koteckiej) a 13 stycznia prorządowy portal wPolityce.pl, a na końcu tygodnik „Sieci” zamieściły kilka alarmujących publikacji. Ich sens był taki, że „mafia szykuje wielki atak na Ziobrę i jego rodzinę”, „że przestępcy chcą zdyskredytować ministra oraz ministrową”, że „nie cofną się przed niczym”, a w ataku „wezmą udział największe media”. Sądząc po tonie tych tekstów, powstały w reakcji na moje pytania.
Nie było to dziwne. Redakcje braci Karnowskich często wykonują ataki wyprzedzające. Gdy w 2017 r. „Wyborcza” pisała o związkach ludzi PiS z aferą reprywatyzacyjną, zadane przez nas pytania do koordynatora służb specjalnych ukazały się wraz z komentarzem jego rzecznika właśnie u Karnowskich, i to przed naszą publikacją.
Oprócz ostrzeżeń przed „mafijnym atakiem” prorządowe media przyniosły doniesienia o prawdziwym zamachu, jaki planował na Ziobrę producent dopalaczy. Do tego wiele tekstów dyskredytujących wiarygodność zeznań „Brody” jako „notorycznego oszusta”.
Tu bezpośrednim powodem było jego wystąpienie na kanale facebookowym skandalisty Zbigniewa Stonogi. 28 grudnia 2019 r. były gangster w brutalny i obraźliwy sposób mówił na nagranym filmiku o Koteckiej. Twierdził też, że gdy w 2005 r. wyszedł z więzienia, Kotecka przekazała mu dane ze słynnego laptopa ministra Ziobry.
Dowodów na to ostatnie nie pokazał, za to akcja Stonogi wywołała błyskawiczną reakcję policji. 30 grudnia 2019 r. Biuro do Walki z Cyberprzestępczością Komendy Głównej Policji zablokowało wszystkie strony, na których można było znaleźć film Stonogi i „Brody”. Dziś są niedostępne. Prokuratura wszczęła przeciwko Stonodze śledztwo o groźby karalne i próby wywierania wpływu na organy państwa. Dla Stonogi śledczy zażądali aresztu, ale na razie sąd się na to nie zgodził.
„Broda” nie poniósł żadnych konsekwencji. Jest na Ukrainie i nie chce stamtąd wracać.
Kamiński wychwala „Brodę”
7 lipca 2011 r. Otwarte spotkanie Klubów „Gazety Polskiej”. Prowadzą Anita Czerwińska i Joanna Lichocka, dziś posłanki PiS. Gość: Mariusz Kamiński, wiceprezes PiS, były szef CBA, dziś koordynator służb specjalnych i szef MSWiA. Opowiada o „ukrywanych przestępstwach polityków PO”.
Ok. 19. minuty nagrania Kamiński zaczyna mówić o zeznaniach „Brody”: „W sierpniu 2009 r. do CBA zgłosił się katowicki prokurator Piotr Skrzynecki, który, jak nas poinformował, prowadził kandydata na świadka koronnego Piotra K., ps.’ Broda’. Piotr K. jest gangsterem gangu pruszkowskiego, bardzo ważną, choć mało znaną postacią tego gangu. Jego rolą w gangu pruszkowskim było inwestowanie, legalizowanie pieniędzy mafii pruszkowskiej i kontakty z przestępcami zza wschodniej granicy, Rosjanami, Ukraińcami i Ormianami. Tym się zajmował Piotr K.
Jest to niezwykle cenny świadek koronny. Kiedy mój zastępca Ernest Bejda [do niedawna szef CBA] oglądał tablicę poglądową z przywódcami mafii, to najbardziej znany świadek koronny ps. 'Masa’ był dużo niżej niż 'Broda’. Tak że naprawdę Piotr K. ma co mówić prokuraturze i ma co mówić przed sądem. Jest to jeden z obecnie najcenniejszych świadków koronnych, jakimi dysponuje prokuratura”.
Po tych pochwałach Kamiński opisuje, jak sąd weryfikował zeznania „Brody” i jak – uznawszy je za prawdziwe – nadał mu status świadka koronnego. „To sąd na tajnej rozprawie przyznaje bądź też odrzuca wniosek o status świadka koronnego” – mówi Kamiński. Po czym stwierdził: „Prokurator Skrzynecki zjawił się u nas z propozycją konkretnej współpracy w wątku dotyczącym korupcji ówczesnego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego”.
Drzewiecki w pierwszej dekadzie XXI w. był skarbnikiem Platformy, a gdy w 2007 r. PO doszła do władzy, został ministrem sportu. Odszedł w 2009 r., ale nie miało to nic wspólnego z zeznaniami „Brody”, lecz było skutkiem afery hazardowej, w której CBA zebrało informacje, że nielegalnie wpływał na ustawę o grach. Potwierdziła to sejmowa komisja śledcza. W 2011 r. prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie afery, ale Drzewiecki już nie wrócił do polityki.
Podczas cytowanego spotkania Kamiński, opierając się na zeznaniach „Brody”, oskarża Drzewieckiego o współpracę z gangiem pruszkowskim, a całą PO o to, że była finansowana przez warszawską mafię.
Kamiński (też 2011 r.) powtarza te oskarżenia w tygodniku „Uważam Rze”. Wybucha skandal. Drzewiecki pozywa go do sądu. PiS nie odpuszcza. Politycy tej partii domagają się informacji z prokuratury. W końcu Andrzej Seremet, ówczesny prokurator generalny, przeprowadza rozmowę z prokuratorem Skrzyneckim. Obaj wydają oświadczenie, że w zeznaniach „Brody” nie ma twierdzeń, o których mówił Kamiński.
Były szef CBA przegrywa w kolejnych instancjach. Wciąż utrzymuje, że „Broda” mówił o finansowaniu PO przez mafię. Wspierają go w tym wPolityce.pl i „Gazeta Polska”. Po ostatecznej przegranej – w 2017 r. sąd nakazał mu przeprosiny i wpłacenie 30 tys. zł na cel charytatywny – Kamiński zapowiada, że wystąpi do Sądu Najwyższego o kasację, a nawet odwoła się do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
„Nie mogę zgodzić się z sytuacją, gdy w tej sprawie nie przesłuchuje się świadka, który mógłby przesądzić w tej kwestii. Nie ma żadnego uzasadnienia, by nie wezwać Piotra K., ps. 'Broda’, gangstera z Pruszkowa, by przed sądem zeznał na temat swoich kontaktów z Mirosławem Drzewieckim. Sąd odmówił skorzystania z tego dowodu – mimo mojego wniosku i pomimo tego, że to sprawa dość oczywista” – tłumaczy na łamach portalu braci Karnowskich.
Sąd Najwyższy kasację Kamińskiego odrzucił. Jak twierdzi mecenas Elżbieta Kosińska-Kozak, adwokat Drzewieckiego, wyroku Kamiński nie wykonał. Przeprosiny nigdy się nie ukazały. Prawnicy Drzewieckiego dalej już nie walczyli.
Komputer ministra Ziobry
I tu wracamy do sprawy „laptopa Ziobry”. Afera z osobistym komputerem byłego ministra sprawiedliwości wybuchła krótko po przejęciu władzy przez rząd PO-PSL. Następca Ziobry, prof. Zbigniew Ćwiąkalski, ogłosił, że nie chce on zwrócić laptopa. Ponaglony Ziobro sprzęt w końcu oddał, ale zniszczony. Mówił, że komputer wpadł mu między meble podczas przeprowadzki.
Szybko wyszło na jaw, że z laptopa ministra korzystała też Kotecka. Napisała na nim m.in. donos do CBA o nieprawidłowościach w telewizji.
Dlaczego jednak dziennikarka miała dostęp do komputera ministra? Na ratunek przyszedł jej Jacek Kurski, poseł PiS i główny strateg medialny partii. 24 kwietnia 2008 r. w programie Moniki Olejnik „Kropka nad i” w TVN rzucił, że Ziobro z Kotecką są narzeczonymi. Po co to zrobił? „Uznałem za rzecz normalną, że osoby sobie bliskie użyczają sobie przedmiotów codziennego użytku, jak laptopa” – tłumaczył wtedy „Wyborczej”.
Kotecka miała zatem dostęp do laptopa Ziobry. Czy naciskana przez dawnych znajomych przekazała im dane z komputera?
Tak twierdzi Piotr K., kiedyś dla PiS „jeden z najcenniejszych świadków koronnych”. A dziś „kompletnie niewiarygodny”.