Głęboka niekompetencja, presja czasowa i tragedia osobista. Kulisy zaginięcia kilkudziesięciu min przeciwpancernych ujawniają szokujący obraz zarządzania w polskiej armii.
Miny w podróży przez Polskę
3 lipca 2024 r. wojskowy skład amunicji w Hajnówce rozpoczyna transport ponad tysiąca ton min przeciwpancernych TM-62M na zachód Polski. Decyzja o ich przeniesieniu zapadła dwa lata wcześniej podczas kontroli wysokiego szczebla. Dopiero jednak w czerwcu 2024 r. sprawa nabrała tempa.
Ostatecznie dwa transporty dotarły bez problemów do miejsca przeznaczenia. Trzeci pociąg, zawierający 10 wagonów ładunku, zakończył podróż 4 lipca w składzie amunicji w Mostach pod Szczecinem. Na miejscu jednak nie wszystko przebiegło zgodnie z planem.
Niekompetencja na miejscu
Rozładunkiem transportu kierował oficer bez odpowiedniego przeszkolenia w zakresie środków bojowych. W operacji uczestniczyli głównie żołnierze z Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej, którzy również nie mieli stosownych kwalifikacji. W efekcie operacja przeładunku przebiegała chaotycznie, a miny przez kilka dni leżały niezabezpieczone na rampie, co stwarzało ogromne zagrożenie.
Zaginione miny pod IKEA
16 lipca okazało się, że w składzie w Mostach brakuje pięciu palet z minami. Po intensywnych poszukiwaniach odnaleziono je w jednym z wagonów na stacji PKP obok magazynu IKEA w miejscowości Orla, zaledwie 30 km od miejsca, z którego rozpoczęła się podróż. Wojskowi eksperci oceniają, że 2,2 tony materiałów wybuchowych mogłyby zburzyć dwa wieżowce lub zniszczyć magazyn.
Polowanie na winnych
Informacja o 11-dniowym braku kontroli nad niebezpiecznym transportem wywołała burzę. Rozpoczęło się śledztwo, w wyniku którego zarzuty usłyszało kilku wojskowych, w tym osoby, które nie miały wpływu na przebieg operacji, takie jak porucznik z Hajnówki odpowiedzialny za bezpieczne odnalezienie min.
Tragedia osobista
Atmosfera zastraszenia i odpowiedzialność przerzucona na najniższe szczeble doprowadziły do tragedii. 28 października 2024 r. samobójstwo popełnił starszy kapral, który nie wytrzymał psychicznej presji. Samobójczej próby dokonał również inny wojskowy, jednak jego udało się uratować.
Odpowiedzialność na najwyższych szczeblach
Sprawa zakończyła się dymisją szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, gen. dyw. Artura Kępczyńskiego. Jednak żołnierze zaangażowani w sprawę podkreślają, że odpowiedzialność za chaos spoczywa na najwyższych szczeblach dowództwa, które nie zapewniło odpowiedniego nadzoru i przeszkolenia.
Apel o sprawiedliwość
„Opisanie tej historii w mediach to ostatnia nadzieja na sprawiedliwość” – podkreślają wojskowi, którzy zdecydowali się ujawnić kulisy tego skandalu. Cała sytuacja pozostawia pytania o systemowe problemy w zarządzaniu logistyką wojska oraz o realne wsparcie dla żołnierzy znajdujących się w trudnych sytuacjach.