Proces 20-latka z Łap, skazanego w pierwszej instancji na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu za nieumyślne spowodowanie śmierci rówieśnika, będzie miał ciąg dalszy. Wyrok zaskarżyli rodzice zmarłego chłopaka, którzy domagają się surowszej kary.
Do tragedii doszło pod koniec lipca 2023 roku na boisku szkolnym w Łapach (Podlaskie). Jak wynika z zeznań świadków, między dwiema grupami młodzieży doszło do sprzeczki. Oskarżony, mający wówczas niespełna 18 lat, uderzył swojego rówieśnika w twarz. Ten cios okazał się tragiczny w skutkach – nastolatek zmarł.
Początkowo prokuratura zarzuciła sprawcy spowodowanie obrażeń ciała. Dopiero po śmierci ofiary i po uzyskaniu opinii biegłych medycyny sądowej – dotyczących m.in. ewentualnych chorób, które mogły mieć wpływ na zgon – kwalifikację zmieniono na nieumyślne spowodowanie śmierci.
Oskarżony nie zaprzecza, że zadał cios. Twierdzi jednak, że zrobił to tylko raz i w obronie kolegi.
Po otrzymanym ciosie upadł i niedługo później zmarł
W akcie oskarżenia prokuratura wskazała, że oskarżony zadał co najmniej jeden cios w lewą część twarzy rówieśnika. Sąd pierwszej instancji uznał, że był to jeden cios, po którym ofiara upadła na trawę. Ustalenia biegłych wskazują, że to nie upadek, lecz samo uderzenie spowodowało uraz głowy, krwawienie i obrzęk mózgu, które doprowadziły do śmierci 20-latka.
Prokuratura domagała się dla oskarżonego roku więzienia bez zawieszenia. Takiego wyroku chciała również pełnomocniczka rodziców zmarłego, która dodatkowo wnioskowała o po 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla nich za śmierć syna.
Rodzina zaskarża wyrok
W kwietniu Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał oskarżonego na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz przyznał rodzicom zmarłego po 25 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny.
W ustnym uzasadnieniu sąd zaznaczył, że żadna kara nie zrekompensuje rodzinie straty. Podkreślił, że nie było zamiaru zabójstwa, a właściwą kwalifikacją prawną jest nieumyślne spowodowanie śmierci. Jako że oskarżony jest młodociany, sąd uznał za wystarczającą karę więzienia w zawieszeniu.
Prokuratura, po zapoznaniu się z uzasadnieniem, nie wniosła apelacji. Zrobiła to natomiast pełnomocniczka rodziców zmarłego. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Białymstoku, gdzie oczekuje na wyznaczenie terminu rozpoznania apelacji.